- To będzie twój pokój - powiedział przyjaznym tonem i postawił na podłodze jej dwie walizki. Czekał na jakąś reakcję, ale dziewczyna stanęła tyłem do niego i nie mógł widzieć jej wyrazu twarzy. - Gdybyś czegoś potrzebowała... Będę na dole - dodał przyciszonym głosem, po czym wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
Odetchnął z ulgą i zszedł po schodach do salonu. Usiadł na czarnej skórzanej kanapie i oparł łokcie na swoich kolanach, podkładając dłonie pod brodę.
Chyba nie do końca rozumiał to, co się działo w jego życiu. Miesiąc temu rozstał się ze swoją dziewczyną. Nie układało im się już od dłuższego czasu. Mieli dobre stosunki, jednak to nie było już to samo, co na początku znajomości. Ich miłość się wypaliła. Malena poznała nowego mężczyznę, w którym się zakochała i była z nim szczęśliwa. Pozostali przyjaciółmi, bo pomimo wszystko przez cztery lata związku znali się jak łyse konie i nie mogli od tak przestać się widywać i rozmawiać ze sobą.
Miesiąc temu myślał, że to jest jego największy problem z jakim przyszło mu się zmierzyć już od kilku lat. Teraz wiedział jednak, że czeka go jeszcze cięższe zadanie.
Jak on, Carles Puyol, mógł zostać ojcem? I to nie małego dziecka, tylko siedemnastoletniej dziewczyny? Lubił dzieci i nigdy nie miał problemu, żeby się z nimi dogadać, jednak ta sytuacja była zupełnie inna. Co innego zająć się dwuletnim dzieckiem, a co innego prawie dorosłą kobietą. Nie miał wielkiego doświadczenia w tych sprawach.
Życie piłkarza zupełnie się różni pod tym względem od życia zwykłego, szarego człowieka. Carles nigdy nie musiał się martwić o powodzenie wśród dziewczyn. One same do niego lgnęły, głównie dla uprawianej przez niego profesji. Większość z nich to typowe karierowiczki, puste dziewczyny interesujące się tylko imprezami i kolejnymi zdobyczami. Bywały też takie, które robiły wszystko, by zaistnieć w tym świecie chociaż przez
chwilę. Zaciągały piłkarzy do łóżka tylko po to, by wrobić ich w dziecko
i później żyć w dostatku z alimentów. Czasami zdarzały się też takie bardziej interesujące, z ambicjami i planami na przyszłość. Problem tkwił w tym, że to one zawsze do niego zagadywały, one zaczynały rozmowę, a jemu to pasowało.
Carles od zawsze unikał jakichkolwiek skandali. Wiódł spokojne życie, w którym najważniejszą rzeczą była dla niego piłka. Nigdy nie przewróciło mu się w głowie, zawsze był taki sam - rozważny i optymistycznie nastawiony do świata. Pomyślał o Alexisie, który porzucił swoją rodzinę dla tlenionej blondynki, imprez i alkoholu. Z każdym dniem staczał się coraz bardziej, a Puyol nie potrafił zrozumieć, co musiało poprzestawiać się w jego głowie, żeby porzucić żonę i swoją małą córeczkę.
Wrócił myślą do pogrzebu Emmy. Ostatni raz widział ją siedemnaście lat temu. Był młody i zaczynał nowy rozdział w swoim życiu. Wakacje w Montpellier miały być ostatnim beztroskim wyjazdem. Później miało zacząć się dorosłe życie.
Rudowłosą dziewczynę pamiętał jak przez mgłę. Przez ostatnie dwa tygodnie bardzo dużo o niej rozmyślał. Nie przypominał sobie w jakich okolicznościach się spotkali.
Wyciągnął z kieszeni zdjęcie, które czternaście dni wcześniej wręczyła mu Jacqueline. Nawet nie wiedział, że ta fotografia istniała. Siedzieli na niej przytuleni do siebie w blasku migających płomieni ogniska. Uśmiechnął się lekko do swoich wspomnień. Emma zauroczyła go swoim szczerym uśmiechem i piegami na swoim małym nosie. Była wyjątkową dziewczyną i w chwili, w której musiał wrócić z wakacji, myślał, że ich znajomość się nie skończy. Jednak gra w piłkę nożną była tak absorbująca, że szybko zapomniał o swoich postanowieniach i o Emmie.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że byłaś w ciąży? - wyszeptał cicho, wpatrując się w jej uśmiechniętą twarz.
Tymczasem na górze rudowłosa dziewczyna siedziała na parapecie swojego okna z podkurczonymi nogami. Objęła je ramionami, a głowę położyła na kolanach, wpatrując się w zachodzące słońce.
Jeszcze do niej nie dotarło, że to właśnie tutaj miał być jej nowy dom, że miała zamieszkać z zupelnie obcym mężczyzną
Jej świat zawalił się dużo wcześniej. W chwili, gdy dowiedziała się, że jej mama ma guza mózgu wszystko się zmieniło. Życie przestało ją cieszyć. Odsunęła się od swoich znajomych i przyjaciół, zamknęła się w sobie.Wolała sama znosić swój ból i cierpienie. Z każdą wizytą na oddziale onkologicznym w szpitalu udawała, że wszystko jest dobrze. Ona sobie, a jej mama sobie. Obie starały się zachowywać normalnie, jakby ta straszna choroba nie miała ich wcale rozdzielić.
Kiedy dwa tygodnie przed jej śmiercią matka wręczyła jej zdjęcie z adresem i kazała pojechać do ojca była oburzona. Myślała, że sama da sobie radę, że zamieszka w ich domu i będzie próbowała żyć normalnie. Emma szybko wybiła jej ten pomysł z głowy, a Jacqueline uświadomiła sobie, że ona ma rację. Była niepełnoletnia. Do jej osiemnastych urodzin brakowało jeszcze cztery miesiące. Nie mogła sama o sobie decydować.
Nie wiedziała co myśleć, widząc po raz pierwszy dom, w którym miała zamieszkać. Był ogromny i już na pierwszy rzut oka było widać, że mieszka w nim ktoś, kto ma naprawdę dużo pieniędzy.
O ojcu wiedziała tylko tyle, że był piłkarzem i miał czarujący uśmiech. Jej mama była w nim zakochana. Dziewczyna zrozumiała to dosyć późno. Wcześniej nie rozumiała tego błysku w jej oku, który się pojawiał, gdy o nim wspominała.
Zamieniła zaledwie kilka słów z człowiekiem, z którym teraz miała mieszkać. Nie wiedziała, co o nim myśleć, jak się zachować. Ta sytuacja była dla niej dziwna. Od zawsze wiedziała, że ma ojca. Postanowiła też, że kiedyś go odnajdzie. Nigdy jednak nie spodziewała się, że nastąpi to w takich okolicznościach.
Podniosła głowę i rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. Duże łóżko na środku pokoju, szafa wbudowana w ścianę, mały stolik nocny, na którym stała kolorowa lampa i parapetokanapa, o której zawsze marzyła, gdy była małą dziewczynką. Niewiele rzeczy tu się znajdowało. Jak powiedział sam Carles, ona sama miała urządzić swój pokój.
Nagle poczuła burczenie w brzuchu, które uświadomiło jej, że od wczorajszej kolacji, która składała się z jabłka i kawałka pomarańczy, nic nie jadła. Chciała je zignorować. Nie miała ochoty schodzić na dół, włóczyć się po obcym domu w poszukiwaniu kuchni. Uporczywe ściskanie żołądka stawało się coraz bardziej nieznośne. Tak naprawdę wystarczyłoby jej kilka łyków zwykłej wody mineralnej. Jej pech polegał na tym, że nie miała pod ręką żadnej butelki. Chcąc, nie chcąc, musiała zejść na dół, by napełnić czymś żołądek.
Niepewnie wyszła ze swojego pokoju i zeszła po schodach na dół. Wymyślała sobie w myślach, że nie uważała, gdy Carles oprowadzał ją po domu. Z tego, co kojarzyła, kuchnia powinna być na końcu korytarza. Otworzyła drzwi, które się tam znajdowały, jednak to był tylko schowek na miotły.
Zrezygnowana przemierzała kolejne metry, aż w końcu weszła do pomieszczenia, w którym paliło się światło.
- Coś się stało?
Usłyszała głos swojego ojca. Spojrzała w tamtą stronę i oprócz niego zauważyła dwóch mężczyzn, którzy wpatrywali się w nią zaskoczeni.
- Ja... Szukałam kuchni - odezwała się onieśmielona obstrzałem spojrzeń.
- Drugie drzwi na lewo. Pomóc ci w czymś?
- Nie, dzięki. Dam sobie radę - powiedziała szybko, wychodząc z pomieszczenia.
- Carles...
- Co? - zapytał, odrywając wzrok od miejsca, w którym przed chwilą zniknęła jego córka. Wciąż nie mógł się przyzwyczaić, do tego słowa.
- Rozumiem, że może jest ci ciężko po rozstaniu z Maleną, ale to jest jeszcze dziecko - powiedział stanowczo Gerard Pique, patrząc uważnie na przyjaciela.
- Ile ona ma lat? Piętnaście? - dorzucił Cesc Fabregas podobnym tonem.
- Siedemnaście. Ale...
- Siedemnaście? - przerwał mu Pique. - Od kiedy bierzesz się za takie małolaty?
- To nie jest...
- Puyi, muszę ci powiedzieć, że mnie przerażasz - powiedział Fabregas, opierając się wygodniej na kanapie.
Carles ze zdziwieniem słuchał swoich przyjaciół. Jak oni mogli pomyśleć, że on mógłby podrywać takie młode dziewczyny? Po chwili jednak dotarło do niego, że sam też by tak pomyślał, gdyby to oni byli w podobnej sytuacji.
- Mogę coś powiedzieć? Ona - kontynuował, gdy zgodnie przytaknęli - nie jest moją dziewczyną. Nigdy nie była i nie będzie.
- Dobra, więc kim jest tajemnicza rudowłosa? Twoją babcią? - rzucił Pique, uśmiechając się szeroko.
W tej jednej chwili Puyol spojrzał na niego z niedowierzaniem. Czasami nie rozumiał jak mógł się przyjaźnić z takim przygłupem.
- Widzę, że żart ci się wyostrzył - rzucił, unosząc lekko kąciki ust. - Jacqueline... Jacqueline, to moja córka.
***
Jestem w podłym nastroju.
Mój komputer sfiksował i straciłam wszystkie dotychczas napisane rozdziały. Nienawidzę pisać dwa razy tego samego. Z tym blogiem, jakoś mi się udało, ale nie mam pojęcia, co będzie z obiecaj-mi-jutro.
Może ktoś zauważył, że wspomniałam tutaj o Alexisie z karuzeli-szczęścia. Postanowiłam połączyć te dwa opowiadania. Mam nadzieję, że Wam również ten pomysł przypadnie do gustu.
Znacie może to dziwne uczucie, kiedy facet powie Wam kilka czułych słówek, rzuci kilka komplementów, a wy chodzicie uśmiechnięte od ucha do ucha, myśląc o niebieskich migdałach? Później jednak okazuje się, że to wszystko było gówno warte, a wy płaczecie pół nocy w poduszkę, wyobrażając sobie w myślach, jego długą, powolną i bolesną śmierć.
Niestety Natalenę spotkał ten cholernie głupi stan i dlatego nie odpowiada za to powyżej.
Pozdrawiam!
Ojeee, Puyol ojcem... To musi być strasznie ciężka sytuacja i dla niego i dla Jacqueline... Jestem ciekawa, jak sobie z tym poradzą. I jak Pique i Cesc zareagują na rewelacje Puyola. :>
OdpowiedzUsuńEhh, beznadziejne uczucie... Jak głupie pragniemy czułości i przez to za szybko się przywiązujemy i jesteśmy zbyt łatwowierne... A tym cholernym idiotom, którzy do tego doprowadzają powinno się coś zrobić. -,-
Trzymaj się ciepło i głowa do góry! :)
Nareszcie ktoś pomyślał o Puyolu:) Wspaniały kapitan i człowiek, naprawdę należy mu się miejsce w blogowym świadku. Zrobiłaś mu ładną rewolucję w życiu, skoro nagle, jak grom z jasnego nieba spada na niego wiadomość, że ma siedemnastoletnią córkę. Jej też nie zazdroszczę, straciła mamę, i musi nauczyć się żyć z człowiekiem, z którym łączy ją tylko wspólne DNA. No, chyba, że się będą dogadywać, czego im życzę:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wizja tego chłopaka podczas długiej i powolnej śmierci poprawiła Ci choć troszkę humor. Przykro, kiedy człowiek zostanie w ten sposób zraniony, bo się traci wiarę w dobroć i szczerość ludzką. Trzymaj się, i pamiętaj, że nie wolno się poddawać:) Pozdrawiam:)
A co do nowości u mnie, cóż, jest w trakcie tworzenia, więc gdzieś na dniach powinna się pojawić.
chyba pierwsze opowiadanie o naszym wspaniałym kapitanie jakie będę miała przyjemność czytać, uwielbiam twoje opowiadania więc tym lepiej:)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi strasznie dziewczyny, 17 lat już bez mamy i do tego z ojcem, którego dopiero co poznała..
czekam na kolejne;)
PUYOL *_* i już mnie masz, już to totalnie kocham! ;3
OdpowiedzUsuńWidać, że obojgu im ciężko z sytuacją w jakiej się znaleźli. Ciekawa jestem jak to wszystko się potoczy, czy się dogadają. I nie mogę się doczekać jak zareagują na takie wieści Cesc i Geri :) pisz szybko następny! / mente
Matko Boska, nie zdawałam sobie sprawy, że tak brakowało mi Twojej twórczości ♥ Powiem tylko, że chcę więcej i to najlepiej natychmiast :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie zapowiada się niezwykle interesująco, zresztą jak zwykle w Twoim przypadku ;P Szkoda mi Jacqueline (na marginesie strasznie trudne imię, długo będę musiała się je sobie powtarzać, żeby poprawnie je zapisać i zapamiętać xD), jest taka młoda i już doświadczyła tego okropnego bólu po stracie najbliższej osoby ;c Mam nadzieję, że mimo tego, że póki co, jej ojciec jest dla niej prawie obcą osobą to szybko zbuduje sobie z nim świetną relację i się do siebie zbliżą.
Co do połączenia opowiadań... Wstyd mi, ale tamtych nie czytałam (obiecuję, że to w weeekend nadrobię), więc pewnie nie zauważyłbym jakieś różnicy. Tak czy inaczej mi to nie przeszkadza, aczkolwiek dziwi mnie postać Alexisa jako głąba omamionego sławą i pieniędzmi... Ciekawe, ciekawe.
Czuję się dogłębnie zafascynowana tym opowiadaniem, czekam więc z niecierpliwością na kolejne rozdziały, rozwój akcji i mam szczerą nadzieję, że nie dasz nam zbyt szybko o sobie zapomnieć ;]
A co do tego jak się czujesz - doskonale Cię rozumiem. Niby ciągle powtarzamy, że faceci są beznadziejni, a później i tak nabieramy się na ich sztuczki i płaczemy właśnie przez nich ;c Ale damy radę, jesteśmy młode i piękne, jeszcze zawojujemy ten świat i to oni będą za nami płakać ;)
Trzymaj się ♥
Pozdrawiam ; **
Okej... Pozwól mi to przetrawić: Carles... Ojcem... Zaje... Znaczy super! :D Cóż, zaczyna się bardzo fajnie, lubię czytać opowiadania Twojego autorstwa :D Szkoda mi dziewczyny, musi się czuć zagubiona. Puyol pewnie też nie jest w lepszym stanie :p
OdpowiedzUsuńA to o czym napisałaś pod notką... Uwierz, nie ma chyba drugiej osoby, która by Cię tak dobrze rozumiała, znam to aż za dobrze i nie pozwala mi to normalnie funkcjonować, więc wiem jak to może wpływać na to co piszesz :D Trzymam kciuki, żeby chociaż Tobie ułożyło się tak jak tego chcesz :*
Puyol został postawiony w bardzo trudnej sytuacji. Wieść o córce to w ogóle traumatyczne przeżycie, a tu jeszcze trzeba z Nią mieszkać i jakoś się z Nią porozumiewać. Ciężko to widzę.. No tak, Pique nigdy nie należał do najmądrzejszych :D Czekam na nowość :)
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł. Pierwszy raz spotykam się z tym, żeby ojcem bohaterki opowiadania był Carles. Od razu kiedy przeczytałam wers o Alexisie to połączyłam to z faktem Twojego drugiego opowiadania i podoba mi się ten pomysł :)
OdpowiedzUsuńHmm co dalej? wygląda na to, że Carles jednak kochał matkę Jaquline ( jak zle napisałam to przepraszam). No i ciekawe jak teraz sprawdzić się w roli ojca nastolatki. I wiesz co jeszcze mnie ciekawi? Czy dziewczyna wda się w romans z jakimś piłkarzem Barcelony i co na to Puyi. :)
Pozdrawiam:*
Ciekawa perspektywa, jeszcze nie spotkałam się z Carlesem - ojcem, tym bardziej będę więc wpadać ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Jackie jakoś sobie poradzi, że dogada się z Puyim, bo oboje są sobie potrzebni, nawet pomimo tego, że tak naprawdę nic o sobie nie wiedzą. Jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądało to ich "docieranie się!"
Węszę naprawdę dobry kawałek literatury około-piłkarskiej :D
Lądujesz u mnie w linkach, będziesz informować o nowościach?
spanish-heart.blogspot.com
Nie spodziewalam sie, ze Puyol zostanie wkoncu wybrany do bycia jedna z glownych postaci...BRAWO!:p a tak swoja droga to kiedy kolejny rozdzial, bo ciekawosc mnie zzera;) jak Cesc i Geri zareaguja na te rewelacje? Czekam z niecierpliwoscia na nexta:D
OdpowiedzUsuńMoże pojawi się coś w przyszłym tygodniu :)
UsuńDotarłam, wybacz mi, że dopiero teraz. Ale już wszystko przeczytałam i mogę komentować. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Jacqueline potrzebne jest teraz przede wszystkim wsparcie. Dziewczyna musi się jegoś pozbierać po stracie swojej mamy i odnaleźć się w sytuacji w której się teraz znalazła. Nie będzie jej łatwo, ale wierzę, że się jej uda. Carlesowi też na pewno nie jest łatwo, ale myślę, że stanie na wysokości zadania. Szkoda, że Emma przez wiele lat trzymała wszystko w tajemnicy przez wiele lat. I że wyszło to w takich okolicznościach.
Ja czekam na kolejny:*
Już po prologu i pierwszym rozdziale wiem, że to opowiadanie bardzo mi się spodoba. To ojcostwo Carlesa mnie zainteresowało.
OdpowiedzUsuńNie wiem jakie masz zamiary co do bohaterki, ale myślę, że będzie ciekawie : )
Możesz informować o nowościach na GG? (mój numer: 2744736)
Lub u mnie na blogach : )
Carles jest ojcem?! To mnie zaskoczyłaś ;) Ciekawa jestem, jak ułoży się jego życie i czy uda mu się porozumieć z córką. Jeżeli nie sprawiłoby Ci to problemu, to proszę Cię o informowanie na GG: 8675263, lub na blogu: www.el--tiempo--de--ti.blogspot.com. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń